top of page

Egipt wznawia system monitorowania rekinów w Morzu Czerwonym. Będzie bezpieczniej?

Zaktualizowano: 29 cze


Po raz ostatni w wodach Morza Czerwonego rekin zaatakował człowieka w grudniu ubiegłego roku. U wybrzeży Marsa Alam 2,5 metrowy żarłacz tygrysi zabił obywatela Włoch. W czerwcu 2023 roku zaledwie 30 metrów od plaży, praktycznie w samym centrum Hurghady zginął Rosjanin. Mężczyznę zaatakował czterometrowy żarłacz.





Jak wynika z raportu Narodowego Instytutu Nauk Morskich w Egipcie w ciągu ostatnich 15 lat zaatakowanych lub zabitych przez rekiny w wodach Morza Czerwonego zostało 20 osób, z czego siedem w latach 2021-2024.


Być może do tych ostatnich tragedii by nie doszło, gdyby w pełni funkcjonował wprowadzony w sierpniu 2023 roku satelitarny program monitorowania ruchu rekinów w Morzu Czerwonym. Jak przekonywała wówczas minister środowiska Yasmine Fouad "rozpoczęło się właśnie umieszczanie na samicach 50 specjalnych czujników połączonych satelitarnie z komputerowym systemem śledzącym ich ruch i zachowanie". Bardzo skomplikowanym program monitorujący rekiny nadzorować miała Brytyjka Julia Spaet z Uniwersytetu w Cambrigde, ekspertka specjalizująca się w biologii tych drapieżników.






Po kilkunastu miesiącach okazało się, że ​​projekt monitorowania zachowania tych drapieżników w Morzu Czerwonym został wstrzymany po zainstalowaniu zaledwie 3 urządzeń na ich płetwach. Pozostałe 47 czujników odstawiono na półki w magazynie, Spaet przestała nadzorować program wart 20 milionów funtów egipskich (milion 450 tysięcy zł), a nadzorem zajął się specjalista z USA.


Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że projekt napotkał wówczas problemy z powodu "niskiej kompetencji zagranicznego eksperta", a prace nad programem nie zostały wznowione. Dr Mahmoud Abdel Rady, profesor nauk morskich w wypowiedzi dla egipskiego portalu alshorouk stwierdził, że eksperyment Ministerstwa Środowiska zainicjowany w 2023 r. nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Nie przyniósł bowiem żadnych cennych danych naukowych, nie opierał się na kompleksowym planie badawczym oraz brakowało stałej współpracy ze specjalistycznymi instytucjami akademickimi i naukowymi w Egipcie.






Mahmoud Abdel Rady przy okazji zwrócił uwagę, że niektóre kraje wdrażają skuteczne mechanizmy obserwacji rekinów oparte na nadzorze wybrzeża z powietrza za pomocą dronów. W przypadku wykrycia zbliżającego się rekina plaża jest tymczasowo zamykana do czasu potwierdzenia, że ​​drapieżnik się oddalił. W Egipcie taki system nie funkcjonuje.


- Wdrożenie tego modelu w Egipcie napotykało na szereg przeszkód. Nasze prawo zabrania używania dronów bez uprzedniej zgody Ministerstwa Obrony, co ogranicza ich użycie nawet w celach środowiskowych. Prowadzenie tego typu nadzoru wymaga również obecności przeszkolonego zespołu na plażach w celu ciągłego monitorowania ruchów rekinów oraz struktury operacyjnej, która nie została wdrożona na szczeblu lokalnym - powiedział dr Abdel Rady.





Z kolei dr Mahmoud Maati z Narodowego Instytutu Oceanografii i Rybołówstwa zwrócił uwagę, że w egipskim eksperymencie miały być wykorzystywane zaawansowane technologicznie urządzenia zbierające dane z 50 samic. Tymczasem założono zaledwie trzy czujniki. Stąd program nie przyniósł spodziewanych efektów.



Na szczęście te wszystkie problemy zostały najwyraźniej rozwiązane.


Ta sama minister środowiska Egiptu ogłosiła właśnie, iż "wznawia program satelitarnego monitoringu rekinów w Morzu Czerwonym z udziałem specjalistów z ministerstwa, stowarzyszenia Hepca i Egipskiej Izby Nurkowej, przy wsparciu nowego, francuskiego eksperta w dziedzinie instalacji satelitarnych urządzeń śledzących".





Co bardzo istotne, Yasmine Fouad nakazała "zapewnienie wszystkich niezbędnych rozwiązań i środków, aby program w końcu odniósł sukces".


- Posiadamy oraz zatrudniamy wystarczającą liczby badaczy środowiska morskiego w zakresie programu syntezy i analizy ruchu rekinów. W ten sposób unikniemy pułapek związanych z poleganiem na doświadczeniu wcześniejszych, zagranicznych ekspertów - powiedziała minister środowiska Egiptu.






Za słowami minister poszły czyny.


Przez dwa dni zamknięty był teren wokół słynnych Wysp Braci (Brothers Islands) - kultowego miejsca do nurkowania, gdzie aż roi się od rekinów. Brother Islands znajdują się około 60 km od stałego lądu na wysokości Al Kusajr.


Przez 48 godzin specjaliści mocowali na grzbietach rekinów urządzenia śledzące połączone z systemem satelitarnym.


Jak tłumaczy geolog i ekspert ds. środowiska Abul-Hajjaj Nasr-Eddin, Wyspy Braci są otoczone ze wszystkich stron oszałamiającymi rafami koralowymi i stanowią najważniejsze siedlisko rekinów w Morzu Czerwonym. To idealne miejsce do wprowadzenia w życie "satelitarnego programu ich śledzenia".





Według informacji z Izby Nurkowej i Działalności Morskiej Morza Czerwonego od środy do czwartku "zaczipowano" kilkadziesiąt drapieżników.


W Morzu Czerwonym żyje około 29 gatunków rekinów.


Comments


bottom of page